Mnie poruszył jedyny motyw i chyba tylko o ten jedyny chodzi- jak dla głównego bohatera całe życie staje przed oczami w tym jednym momencie przed śmiercią. Cudowne i nie do wytrzymania.
Ja też poryczałam się jak Oscar odwalił kitę i jak wgl połowa zginęła jak rozbili się ;_____; a taka niby komedia była :(, teksty bardzo fajne o tym strusiu pędziwiatrze i warunkach, i zachciankach ich az ryczałam ze śmiechu a potem płakałam jak bóbr 10000/10 film REWELKA!
zawsze płaczę i dobrze mi z tym ;p a najbardziej jak okazuje sie, że A. J. ma zdetonować bombę i Harry mu się wcina
A ja na scenie w ktorej Harry zegna sie z Grace i mowi ze jej obiecal ze wroci ale nie moze dotrzymac słowa i on potem znika z ekranu monitora i juz wyjeeeeeeeeeee a potem ta cudna piosenka Aerosmith.:)))) Ale najlepszym bohaterem to jest Bear, hehe chłop jak dąb a jaki wrazliwy, ten jego płacz na koncu no nie moglam, i plakalam i smialam sie naprzemian :))