Dość płączliwy i niepotrzebnie patetyczny film, będą kolejną wizja apokalispy. Arrmagedon to słowo, które oznacza w germańskiej mitologii zagładę. Tytuł więc jest jak najbardziej adekwatny do tematy filmu....
Reszta już nie pasuje tak bardzo...
Okazuje się że do Ziemi zbliża się w niebezpiecznym tempie podstępne ciało niebiekie, które musi zostać rozłupane na dwie części,a by nasza planeta mogła nadal istnieć.
Rząd USA jak zwykle odpowiedzilany za losy Ziemi, psoanwai wysłać w kosmos w celu rozprawienia się z azabójcza kometa grupę...wietników, pracujacych na platformie....
Czy to nie jest urocze i takie...patriotyczne...?
Film jes tstrasnzie schematyczny i wtórny. Nie wykorzystuje nic nowego. Wszyskot było już w innyhc wczesniejszych filmach.
Ostentacyjnie dzielni Affleck i Willis pogłębiają wrażneie nienajlepsze....bez Amerykanów sobie nie porazimy twierdzi film....
Przeicez ot żałosne i żenujące...Ja rozumiem duma narodowa i aptriotyzm,a le zeby nadęcie i pycha...?
Widać...
...o to chodzi w kinie. I tak ludzie będą walić drzwiami i oknami... Tak jak teraz na Pearl Harbor - zresztą chyba nawet idiota zauważy podobieństwa między tymi produkcyjniakami. W Hameryce jest kręcona ogromna ilość takich głupich filmów, tyle że mało kto ma tyle kasy co Bay na produkcję - ale zagłada to chwytliwy temat, chyba jeden z "lepszych". Tak było zresztą od poczatku kina jako-tako komercyjnego - Godzille, wulkany, kosmici, sowieci jeden czort - kazdy zagrażał nie tylko 'stars & stripes', lecz także całemu światu...A wtedy dzielni boys wsiadali do swoich stalowych samolotów i się rozprawiali z wszelką cholerą. Hamerykanie chyba przyzwyczaili się do propagandowych filmów typu 'nic o nas bez nas, ucle Sam jest z nami' i jeszcze im zostało. Gorzej, że dzięki wystawności swoich superszmir infekują cały świat...Co prawda obejrzenie takiego filmu nie grozi nagłym przeobrażeniem się w kartofla czy innymi groźnymi konsekwencjami, ale jeżeli ktoś ograniczy swoje obcowanie z 'kulturą' do oglądania filmów Bay'a, Cambio Dolor, Kiepskich i Amazonek Rialityszoł to po paru latach takiej kuracji z trudem przeczyta artykuł w innej gazecie niż Super Express czy życie na gorąco... To też w sumie nie grozi żadnymi groźnymi chorobami, ale chyba traci się po trochu człowieczeństwo na rzecz jakiejś chorej konsumpcji... można i tak. W końcu i tak wszyscy umrzemy.
Ja wolę My Way...(tak,tak...wiem to po amerykańsku:))